Nawigacja
+ Artykuły :
+ Szukaj
+ Galeria
+ Pliki do pobrania :
+ Linki :



- Europejskie Forum Pracowników
- Inne
- Na problemy ... Solidarność
- Społeczna Inspekcja Pracy
- Struktura związku
- Grosik
- Porady Prawne
- Krzywym Okiem
- Inne
- Na problemy ... Solidarność
- Społeczna Inspekcja Pracy
- Struktura związku
- Grosik
- Porady Prawne
- Krzywym Okiem
+ Szukaj
+ Galeria
+ Pliki do pobrania :
- Akty prawne
- Gazetki
- Pisma
- Humor
- Pliki wideo
- Pliki mp3
- Poradniki
- Serwis Informacyjny KK
- Gazetki
- Pisma
- Humor
- Pliki wideo
- Pliki mp3
- Poradniki
- Serwis Informacyjny KK
+ Linki :





Aktualnie online
Ostatnie artykuły
Polecamy
Twój adres IP
18.225.54.37


Ostatnie zdjęcie
Przetłumacz stronę
Losowe zdjęcie
Najczęściej czytane
![]() |
38,957 |
![]() |
21,819 |
![]() |
20,786 |
![]() |
18,865 |
![]() |
18,663 |
![]() |
17,678 |
![]() |
17,377 |
![]() |
15,260 |
![]() |
14,907 |
Najchętniej pobierane
![]() |
5530 |
![]() |
4490 |
![]() |
3538 |
![]() |
3119 |
![]() |
3059 |
![]() |
2911 |
![]() |
2620 |
![]() |
2556 |
![]() |
2547 |
Powitanie
Nie stój z boku, przyłącz się do Nas!!! Kliknij i pobierz deklarację członkowską.
Benefity dla członków związku.
Nawigacja
Niebieski mundurek
Pracownik potrzebował pomocy lekarskiej – zdarza się najzdrowszym – a jako, że wszystko działo się na nocnej zmianie, to zawieziono go do szpitala. Na szczę?cie okazał się jednak, że nie był on w stanie agonalnym, ani nawet wymagaj?cym długotrwałego leczenia i po udzieleniu pomocy został ze szpitala odesłany do domu, a dokładnie pracy. Pracownik wyszedł przed budynek zwany placówk? ochrony zdrowia i z pewnym zdziwieniem odkrył, że nikt na niego nie czeka. Bezskuteczna okazała się również próba telefonicznego skontaktowania z przełożonymi.
Nie zostało mu zatem nic innego, jak odbyć trzykilometrowy marsz do zakładu w gustownym niebieskim ubranku roboczym. Nie był to jednak spacer, a raczej zajęcia z maskowania. Uznaj?c, słusznie, że strojem odstaje do?ć mocno od przeciętnego użytkownika gliwickich ulic pracownik przemykał bowiem od drzewa do krzaka, w międzyczasie kryj?c się za załomem muru. I nie miało to nic wspólnego z brakiem dumy z pracy w GM. Chodziło raczej o uniknięcie spotkania ze smakoszami nalewek, którym (zwłaszcza, że zegar wewnętrzny wskazuje ponad dwa promile) niebieska koszula jednoznacznie mogła kojarzyć się z nielubianym, delikatnie mówi?c, stróżem prawa. A wyja?nianie tego nieporozumienia groziło bolesn? wymian? ciosów. Również spotkanie staruszki, której gło?na balanga spać nie dawała i naszego pracownika wzięłaby (z powodu złego wzroku) za policjanta, też groziło konsekwencjami. Wprawdzie po?rednimi, ale groĽnymi – nikt raczej nie chce być przesłuchiwany na okoliczno?ć podszywania się pod formacje mundurowe.
Zostawienie podwładnego samego w szpitalu oraz zmuszenie do spaceru można by uznać za zabawne, gdyby nie fakt, że zgodnie z prawem cały czas był on w pracy. I już zupełnie nie miałby kto się ?miać, gdyby okazało się, że maszeruj?cy na stanowisko pracy member uległ np. wypadkowi komunikacyjnemu. Również badaj?cy takie zdarzenia prokurator miałby zapewne inne poczucie humoru. Ale niew?tpliwie ustaliłby, czy w naszym zakładzie nie ma procedur działania w wypadku konieczno?ci udzielenia pracownikowi pomocy ambulatoryjnej w szpitalu, czy też s? one tylko na papierze. Na którym zapewne prezentuj? się okazale.
Oczywi?cie można tłumaczyć, że samochód, który przywiózłby pracownika był pilnie potrzebny gdzie indziej lub pocieszać się, że delikwentowi zostawiono strój roboczy, ale to tylko robienie dobrej miny do złej gry. Niepotrzebnie narażono pracownika na stres, a zakład na straty – wszak pieszy powrót ze szpitala trwał wielokrotnie dłużej. I nie osi?gnięto żadnego efektu reklamowego, gdyż niebieskie uniformy GM w powszechnej ?wiadomo?ci s? równie rozpoznawalne co szarże na kołnierzach le?ników. Chyba, że chodziło o poparcie mundurkowych pomysłów pewnego wicepremiera, tylko dlaczego akurat w fabryce samochodów? Czyżby chodziło o to, że jest ona szkoł? przetrwania?
Mr Solidarek
Nie zostało mu zatem nic innego, jak odbyć trzykilometrowy marsz do zakładu w gustownym niebieskim ubranku roboczym. Nie był to jednak spacer, a raczej zajęcia z maskowania. Uznaj?c, słusznie, że strojem odstaje do?ć mocno od przeciętnego użytkownika gliwickich ulic pracownik przemykał bowiem od drzewa do krzaka, w międzyczasie kryj?c się za załomem muru. I nie miało to nic wspólnego z brakiem dumy z pracy w GM. Chodziło raczej o uniknięcie spotkania ze smakoszami nalewek, którym (zwłaszcza, że zegar wewnętrzny wskazuje ponad dwa promile) niebieska koszula jednoznacznie mogła kojarzyć się z nielubianym, delikatnie mówi?c, stróżem prawa. A wyja?nianie tego nieporozumienia groziło bolesn? wymian? ciosów. Również spotkanie staruszki, której gło?na balanga spać nie dawała i naszego pracownika wzięłaby (z powodu złego wzroku) za policjanta, też groziło konsekwencjami. Wprawdzie po?rednimi, ale groĽnymi – nikt raczej nie chce być przesłuchiwany na okoliczno?ć podszywania się pod formacje mundurowe.
Zostawienie podwładnego samego w szpitalu oraz zmuszenie do spaceru można by uznać za zabawne, gdyby nie fakt, że zgodnie z prawem cały czas był on w pracy. I już zupełnie nie miałby kto się ?miać, gdyby okazało się, że maszeruj?cy na stanowisko pracy member uległ np. wypadkowi komunikacyjnemu. Również badaj?cy takie zdarzenia prokurator miałby zapewne inne poczucie humoru. Ale niew?tpliwie ustaliłby, czy w naszym zakładzie nie ma procedur działania w wypadku konieczno?ci udzielenia pracownikowi pomocy ambulatoryjnej w szpitalu, czy też s? one tylko na papierze. Na którym zapewne prezentuj? się okazale.
Oczywi?cie można tłumaczyć, że samochód, który przywiózłby pracownika był pilnie potrzebny gdzie indziej lub pocieszać się, że delikwentowi zostawiono strój roboczy, ale to tylko robienie dobrej miny do złej gry. Niepotrzebnie narażono pracownika na stres, a zakład na straty – wszak pieszy powrót ze szpitala trwał wielokrotnie dłużej. I nie osi?gnięto żadnego efektu reklamowego, gdyż niebieskie uniformy GM w powszechnej ?wiadomo?ci s? równie rozpoznawalne co szarże na kołnierzach le?ników. Chyba, że chodziło o poparcie mundurkowych pomysłów pewnego wicepremiera, tylko dlaczego akurat w fabryce samochodów? Czyżby chodziło o to, że jest ona szkoł? przetrwania?
Poleć ten artykuł | |
Podziel się z innymi: |
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
HTML: | |
Facebook - Lubię To: |
|