Obraduj?cy w ubiegłym tygodniu Kongres Metalowców NSZZ Solidarno?ć podj?ł uchwałę, w której domaga się od rz?du podjęcia szybkich i skutecznych działań, które ogranicz? lawinowy wzrost cen paliw płynnych w naszym kraju. Drożej?ca niemal z dnia na dzień benzyna oraz olej napędowy natychmiast odbijaj? się na kieszeni pracowników i to dwukrotnie – po pierwsze przez wzrost kosztów transportu, a tym samym cen wszystkich innych produktów (w tym przede wszystkim żywno?ci), a po drugie przez zmniejszenie konkurencyjno?ci firm (a wręcz całej gospodarki), które staraj? się ratować zyski ograniczaj?c wzrost zarobków. Tymczasem bez godnych płac nie może być mowy o społecznym i gospodarczym rozwoju Polski.

Tym samym za upór rz?du, wierz?cego w liberalne mrzonki o sile niewidzialnej ręki rynku (nie wiedzieć czemu zwłaszcza na rynku paliw), płac? codziennie miliony pracowników, często nawet nie posiadaj?cych samochodu. Dlatego też uwagi ministra finansów, wskazuj?ce jako metodę uniknięcia wzrostu cen paliw zakup nowoczesnych aut, s? co najmniej nie na miejscu i przypominaj? stwierdzenie Marii Antoniny, która informację, że mieszkańcy Paryża nie maj? chleba, skwitowała stwierdzeniem „niech jedz? ciastka”.

Warto pamiętać, że to nie arabscy szejkowie, giełdowi spekulanci czy też prezydent Wenezueli, lecz polski minister finansów ma największy wpływ na cenę paliw w naszym kraju. Dwie trzecie tych cen stanowi? bowiem różnego rodzaju podatki, a tylko jedn? trzeci? razem wzięte koszty wydobycia, przeróbki, transportu oraz zyski (niemałe) firm paliwowych.