Nawigacja

Aktualnie online

-> Gości online: 3

-> Użytkowników online: 0

-> Łącznie użytkowników: 60
-> Najnowszy użytkownik: wojtek

Ostatnie artykuły

Polecamy

Tygodnik Sląsko Dąbrowski

Tygodnik Solidarność

Krewniacy

Grosik

Fundacja Kolosy

Zobacz statystyki

Twój adres IP

18.190.219.46

Ostatnie zdjęcie

Przetłumacz stronę


Losowe zdjęcie

Najczęściej czytane

Najchętniej pobierane

Powitanie

Nawigacja

Uzależnieni od kompa

Stare powiedzenie o cierpliwo?ci papieru, bez sprzeciwu przyjmuj?cego dowolny tekst pisany, potwierdziła ostatnio kontrola inspekcji pracy w dziale finansów naszej firmy. Zgodnie bowiem z papierem, czyli dokumentacj? czasu pracy, wszystkie zatrudnione tam osoby pracowały dokładnie po osiem godzin dziennie. Z tym obrazem wzorowej organizacji kłóciły się jednak dane ochrony, monitoruj?cej (w sposób elektroniczny) godziny wej?cia i wyj?cia wszystkich pracowników. Okazało się bowiem, że pracuj?cy papierowe osiem godzin zakładowi „finansi?ci”, pojawiali się w firmie o pi?tej, a nawet czwartej rano, natomiast wychodzili o ósmej, ale wieczorem. Słowem godzina z dokumentacji czasu pracy okazała się liczyć sporo więcej niż zegarowe 60 minut...

Poproszeni o wyja?nienie tej względno?ci czasu szefowie, nie sięgnęli po klasyczn? interpretację Alberta Einstaina (bo i do warunków GMMP do?ć trudno byłoby j? dostosować), ale stworzyli własn? teorię, że pracownicy zrywaj? się z łóżek w ?rodku nocy i pędz? do biura, aby... skorzystać z internetu, postawić sobie pasjans na komputerze lub też pouczyć się angielskiego. Jak bowiem tłumaczono, firma wspaniałomy?lnie pozwala na takie wykorzystanie służbowego sprzętu po godzinach, a nawet przed nimi. Wyja?nienie równie barwne, jak próba udowodnienia samobójstwa za pomoc? wielokrotnego strzelenia sobie w plecy z my?liwskiej flinty.

Potrzebne s? bowiem doprawdy Himalaje naiwno?ci, aby uwierzyć, że pracownicy masowo pojawiaj? się nad ranem w zakładzie, aby powtarzać angielskie słówka lub też sprawdzać zawarto?ć skrzynki e-mailowej. Przyjmuj?c jednak nawet, że większo?ć pracowników finansów nie ma dostępu do internetu w domu (co samo w sobie jest założeniem abstrakcyjnym) oraz marzy o rozegraniu partyjki „sapera” na biurowym komputerze (oferta gier oferowana przez GMMP nie jest wyszukana), to ich masowe przyjazdy do pracy bladym ?witem powinny zaniepokoić szefa działu. Przecież takie zachowania to ksi?żkowy przykład uzależnienia od komputera, z którym należy walczyć chociażby dlatego, że wpływa na spadek wydajno?ci pracy oraz zaangażowania w wykonywane zadania. Dlaczego zatem jeszcze nie powstało w dziale finansów koło Anonimowych Komputerowców, ani też nie zorganizowano żadnej terapii grupowej? Zwłaszcza, że niektórzy okazali się tak uzależnieni, że pojawiali się w pracy podczas zwolnienia lekarskiego. A przecież zgodnie ze standardami GM-GMS pracownicy s? największym kapitałem firmy.

Wyja?nienia o miło?ci do internetu, gier oraz języka Shekaspeare’a nie przekonały inspektorów pracy, którzy uznali, że zatrudnionym w dziale finansów należ? się pieni?dze za czas przebywania na terenie zakładu, gdyż byli wtedy w dyspozycji pracodawcy. W ten sposób zmuszanie pracowników do dodatkowej darmowej pracy, zamiast oszczędno?ci, przyniesie firmie spore koszty. Przy tym kolejny raz okazało się, że nie warto łamać prawa, a kłamstwo (nawet z papierow? podkładk?) ma krótkie nogi.
Mr Solidarek

Poleć ten artykuł
Podziel się z innymi: Facebook Google Live Reddit StumbleUpon Tweet This Yahoo
HTML:
Facebook - Lubię To:


Wygenerowano w sekund: 0.10
8,209,326 unikalne wizyty