Nawigacja

Aktualnie online

-> Gości online: 3

-> Użytkowników online: 0

-> Łącznie użytkowników: 60
-> Najnowszy użytkownik: wojtek

Ostatnie artykuły

Polecamy

Tygodnik Sląsko Dąbrowski

Tygodnik Solidarność

Krewniacy

Grosik

Fundacja Kolosy

Zobacz statystyki

Twój adres IP

18.221.139.13

Ostatnie zdjęcie

Przetłumacz stronę


Losowe zdjęcie

Najczęściej czytane

Najchętniej pobierane

Powitanie

Nawigacja

Skubanie owiec

Oszczędzać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej – tak parafrazuj?c słowa znanej piosenki można okre?lić niektóre posunięcia naszych przełożonych w zakresie redukcji kosztów. Co gorsza wielu z nich zapomina, że akurat w tej dziedzinie nie maj? zastosowania dalsze słowa piosenki wykonywanej przez Jerzego Stuhra i jednak ważne jest „jak to komu wychodzi”.

Przykładem niech będ? podłużnice przednie Zafiry, zwane potocznie longami. Kto? zauważył – nie ważne już teraz kto – że na tym obszarze produkcji wykres czasów wygl?da jak panorama Tatr obserwowana z My?lenic w słoneczny dzień i podj?ł, słuszn? ze wszech miar decyzję, iż co? z tym trzeba zrobić. Przy tym zauważono, że poza oczywistymi korzy?ciami z wyrównania czasów pracy na tym obszarze, efektem – pozornie ubocznym – powinno być zmniejszenie liczby miejsc pracy. W rzeczywisto?ci to jednak redukcja zatrudniania okazała się najważniejsza. Wszak koszty osobowe potęg? s?.

Osoby odpowiedzialne za wdrożenie pomysłu ochoczo zabrały się do pracy, ale szybko okazało się, że wszystko nie jest tak proste do zrobienia, jak się pocz?tkowo pomysłodawcy wydawało. Zaczęto zatem kombinować, jak wyj?ć z sytuacji tak, aby przysłowiowy wilk był syty i owca (w miarę) cała, czyli jakie zmiany zrobić, by produkowane podzespoły spełniały wymagania jako?ciowe i by widoczny był brak jednego pracownika na tym obszarze. Wreszcie udało się! Wilk cięcia kosztów zaspokoił swój apetyt, a owca – czyli załoga – choć dokumentnie wystrzyżona, czy raczej oskubana niczym po wizycie w urzędzie skarbowym, a do tego mocno wychudzona, ale jeszcze na szczę?cie żywa, mogła przyst?pić do jeszcze bardziej wytężonej i wydajnej pracy.

Sukces okazał się jednak mocno pozorny, bowiem problemu nie rozwi?zano do końca i zredukowany pracownik okazywał się jednak potrzebny. Bez niego lini groziło bowiem zatrzymanie z powodu... braku czę?ci. Wprawdzie produkowane s? one w założonej ilo?ci, ale nie zaspokajaj? jednak apetytu kolejnego wilka, czyli odbiorcy. Dlaczego? Spece, którzy rzeczony proces produkcyjny poprawiali (bo raczej nie usprawniali), nie wzięli pod uwagę, że inni też zabawi? się w wilka i zwiększ? wydajno?ć, a tym samym zapotrzebowanie na podzespoły. Tymczasem pracownicy, którzy pozostali na placu boju z longami maj? wielkie problemy z nad?żeniem za uciekaj?c? lini? i konieczne jest nie tylko stałe wsparcie TL-a, ale również – gdy tylko jest to możliwe – osoby z innego obszaru, którym wilk jeszcze się nie zainteresował. Standardem, ?rednio zgodnym z prawem pracy, jest jednocze?nie „gonienie linii” w czasie przerw. Praca podczas przerw to jednak temat na kolejny felieton. Pozostaje jednak pytanie: jak to się dzieje, że w naszym zakładzie wszelkie oszczędno?ci odbywaj? się kosztem załogi, a do tego zwykle pogarszaj? warunki pracy, zamiast je poprawiać.
Mr Solidarek

Poleć ten artykuł
Podziel się z innymi: Facebook Google Live Reddit StumbleUpon Tweet This Yahoo
HTML:
Facebook - Lubię To:


Wygenerowano w sekund: 0.06
8,209,299 unikalne wizyty