Nieodparta chęć sprawdzenia co też pracownik porabia podczas zwolnienia lekarskiego w przypadku niektórych przełożonych, okazuje się silniejsza od poszanowania miru domowego ogniska. I nadal „zakładowe delegacje” (ciekwe czy na nich wzorował się premier Giertych organizuj?c swoje „trójki”) nachodz? w domach chorych pracowników. Jednak dbaj?c już o pozory, czyli nie jako kontrola, ale wizyta zatroskanych „kolegów” wyposażonych w ciasteczka.
Tyle tylko, że nie każdy chory lubi – leż?c w łóżku – być karmiony słodyczami przez „kumpli”. Co więcej niektórzy, jak niżej podpisany, nawet całkiem zdrowi z ciast najbardziej lubi? piwo, a z tortów schabowego. A gdy s? chorzy, to go?ci nawet z papieskimi kremówkami mog? potraktować niechętnie, a nawet do?ć brutalnie. Inni z kolei nie wpuszczaj? za próg nawet szwagra bez flaszki. I raczej nie jest to syrop, a jeżeli już to żytni. Wyposażenie „zakładowej delegacji” w taki zał?cznik, również może być niebezpieczne, bowiem żony owych smakoszy wyrobów destylowanych zazwyczaj nie podzielaj? tego hobby.
Może zatem, zamiast stosować różne fortele po prostu pozwolić pracownikom w spokoju wracać do zdrowia, a kurację i jej egzekwowanie pozostawić lekarzom. Oni zazwyczaj naprawdę się na tym znaj?.